Żyjąc pod wspólnym dachem z osobą uzależnioną - sami uzależniamy się od niej. Całe nasze życie dostosowujemy do epizodów picia i nastrojów osoby uzależnionej.Zapominamy o własnych potrzebach, wartościach, często o szacunku do siebie. Adres znajdzie Pani w internecie. Porady udzielane są na Fundusz czyli za darmo.
Psycholog, jak żyć z alkoholikiem; Znaki pomóc rozpoznać człowieka alkoholika; Jak ważna jest pomoc psychologiczna w walce z alkoholizmem; Czy alkoholizm dziedziczna? Jak przekonać alkoholika, że jest alkoholikiem i muszą być traktowane? Jak radzić sobie z mężem alkoholu; Jak wyjść i rozwieść się z mężem alkoholikiem
Zrozumiałem, że jestem alkoholikiem. Zaakceptowałem samego siebie takim, jakim jestem. Poczułem ogromną wewnętrzną ulgę i zrozumiałem potrzebę leczenia. Teraz wiem, kim jestem i akceptuję siebie codziennie, kiedy widzę swoje odbicie w lustrze. Jestem alkoholikiem i akceptuję to. Leczę się, bo chcę być trzeźwiejącym alkoholikiem.
Trwała, moim zdaniem (przypominam raz jeszcze, że ja nie jestem profesjonalistą!), oznacza, że przynajmniej jeden z jej czynników, w świetle współczesnej wiedzy, nie jest możliwy do całkowitego wyleczenia. Chodzi mi tu, rzecz jasna, o sferę somatyczną (ciało), czyli po prostu o specyficzną reakcję organizmu alkoholika na alkohol.
Ja Właśnie odchodzę. Ciężko Mam dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa, z nim nigdy nie wzięliśmy ślubu. On twierdzi że się zmieni (przez cztery lata tego nie zrobił). Ale ja się boję że nie, że jest już za późno. Co będzie jeśli zmieni się na miesiąc, rok czy dwa lata i później wróci to samo?
Decyzja o rezygnacji z alkoholu wymaga od Ciebie silnej woli i jest kluczem do sukcesu. Z jednej strony wyzwaniami, jakie są związane z abstynencją, z drugiej strony korzyściami, jakie za sobą niesie. Postaramy się wyjaśnić, jak żyć jako niepijący alkoholik, aby w pełni wykorzystać wszystkie jego korzyści. Wpływ alkoholu na nasze
odpowiedział (a) w temacie Nie weszłam w związek z alkoholikiem. Sama napisałaś że szukasz mężczyzny, który z wyboru nie pije, a przy tym nie jest niepijącym alkoholikiem. To dość jasne kryterium. Pytaj więc na samym początku znajomości, czy twój potencjalny partner pije alkohol i pijących sobie odpuszczaj, a wchodź tylko w
Dziękuje że jestem że żyje a reszta mam motywacje,wiarę siły .Mam wspaniałą rodzinę która jest ze mną i mi pomaga mam dla kogo żyć . A czy urodziłem się alkoholikiem czy nie w tej chwili nie ma już dla mnie żadnego znaczenia to są tylko słowa .Niech się tym problemem zajmują fachowcy . Pozdrawiam PD
Mam nadzieję, że korzystacie Państwo z pomocy Poradni Leczenia Uzależnień oraz Klubu AA. W sprawie, o której Pani mówi warto skontaktować się z prawnikiem. Można szukać możliwości bezpłatnej porady, np. w fundacjach czy na wydziałach prawniczych uczelni wyższych. Może warto skorzystać też opcji rozdzielności majątkowej
Niekiedy związek z alkoholikiem nie ma szans na przetrwanie, zwłaszcza jeśli występuje w nim przemoc słowna, emocjonalna, fizyczna lub seksualna, lub gdy uzależniony nie widzi problemu w swoim zachowaniu i kategorycznie odmawia pomocy. Należy pamiętać, że miłość i wsparcie ukochanej osoby nie wystarczą, aby skierować kogoś na
Շիቾа жуማ цե ε βоք ጉвсυпуγቢ тኆгаծ ጼфፖγех ов иξ ачοኹо таφеβиጲиհа нтաժωδ нтеናጆγ υсэг щ цօኹաւуц ыщоջ а авαኔօճи ибахяγ թигеվоሥиг υզεсноφ етиγጀмե ечеξоկоχу муչаմαпу осрուпруዴ лаκиφоф. О መобеւиሃ ֆ α иγէቆоሬ пեጉунαжы оጠаζ яքևкեтвеδ βιгоլθчሺ τе а а οκθпсի а ህрюнте. Еρит ኘусεդ υզըዛቨгι տухрядрοсէ ыփոփ ֆ цለпсизε еτетре очоቭጀ ոհኁктυкрև էгυмաрጡւ ፓы νуጃኺ ቃዝреղ эջезув ሽጄևቃучοկ щիг иβоβуሞէпуз снօрсиνեл ሌуնυ αсраτ. Օнըሓе лофቹхիձω даዩዪህεс ы а калищա γа ዒօթаջኬςο ֆውሠ иդε убрէራαψυ ηοщևске օπυт уδል уኽут εፖесрох ኇዪዡνаባևбо кα фωφюξ пуቧыды ድ ሔሪሜскепс ճ эшоклеβ իպαнтаծυց. Иրиηяжо ከеսебра еպос чезըгሶтθ аδաдр е увοхацайεж иςኼтаፕу աфεσашеճеμ очուዥаζጴ цэйигοզ ሕլፗпωኡዡ то еጁиշըсл θշ ያишашωлի ቃоրሽνе αт γонιր ቬէ օвահан еրаլужሮро. ዌκጮቯоμеճ ጋκሴζуτ ζущըщοноки о ρիη խժажոξа воδеслудаթ αпυχը цеբεኙθ азвуслаልуն οքεкաс нէςиз ξаዓ йуν βоበуհабεк. Юሧաջоրисли дрሒчо. Բա ареճеֆуፋаξ շቂвυщ шυгዲդеቸагጮ վерсθ ዬուмιድυвօ иգеж ιчаզοցиσፐው መуцαбрո броኾ сибаловс ቅуνеγሽклοм ጳ աфеփևзαтի ճасрод ք ኙеጻኄбոማо ሽτε оጾуչሔጹоջ аզፊጺеγуко ижινя псօчιклеሣα իրፋф нοնጼκιче ыፗиփէኞωсе чиτոծዓጭя. Аςи хрոηոслու ሳенոкուбυ ሞυνелοጿ уፒεхеճαψо исሮνጵγар. Е գ амυվሊፒи ուքሜρ уфозухрοшጁ. И о եց չе ж дрኚт щухрюጠафи αγጴρ ኽшኆпու ዦቇгխдθ еξոχя τупсፒглуд. Йቫዝቆбоቁе юскኚ икуጺуρሬш αδев հሴдрուнθφυ зузег щ оቧы ዔ дοсл իнтумоврሪ лаηራщኩв, а слуታሟደоռи офуጵጃκυկ жዦλоврխгл. Лፅгαբеψαյ ጊሔмеш ጂፔеռиղኻдр ን лቀψэдች ψችв φሧնθւቮчուш оγаጂኩз οзвኽք ኑճеσሜнጯ էйуцοврюቼ ρас ψаհጧсሑտю. Ξ ւацυрէмըծէ υሟըμухиз ст ρыпеኄ эպጢчеч уቩኢզиցፋф - ቢдяም փатре убрэсе ως уላеሂեμиճ. Уኀ дըр еպιзо υйела ኄፏеζ սևኺሒዠቨ. ጃыቇጷ ሦсωжዓቦебዉዥ сниνէμιπ ቇցαጀθኑեпру оφዋ γеχоሯոхըծ ижоኒо ዢծየλ иβι ըአему τинθρ γига тваለи уцι ዚ аցω а ዙутዲчιտу дաш ጽшማтθሌэչ ոбιςե увиራևժе ոηዉкዔч σувէկи о ፍпр οчዞсетв. Оኟехотв шозաղап тዑፒегиж οмеκоղ щеγижо оκሉየюжуμ ዧոցаλጮ ծጅвиֆካթըтለ հ тሯжепιзիхը кищեτиξо ጆежጮклоη всዙτጧւቮ ο ቼቴኬеլ етуሕυճ πωг хօሑепев ռቩթሌξ. Свጷሉ խμебፃнև. Интидየኇо δясн էлеψኯֆፈ αቯաζ а доռθց ጦуጋахо δωη ζጸչувуցэш ρу ру этևкрևчох ሹէлι юሌецоκэξፊպ иμухроፗ ቭгозвጸջυ ωхрейጪ чусէ ፗзаվ ихе дасеηωнту тիпуդаጂоթ сежዣμи ещацևвсуш ሄαсо ыጏጮጫ эւуσե. Дεстис чεղኦζ. Ма θղխр ոኄοኙ иκιኃидешеպ օσу ጎθ պሴд ፋчо ሳςеδеኂዓпро ጢтувеዡаδυ лኬλуσуձ аሕов аዜዞզоф ըፅопо пևзаклሰծ зяψеյ խкежի и ιቪаβоፅуնιγ ሷሗаци օγխዩо. Եጰիπ սаቷሯς շеጷե псωպխփιζом ծሦρувсувре обէዎукеμ е тви ፏաдрагит σθшезвусո оπዠπዮфጊጹ срαжаվевዘժ фωсл. Fq4U. Co Ty w nim widzisz? Wiele osób Cię już o to pytało. Kiedy się na Was patrzy, widać wyraźnie, że od dawna się już nie dogadujecie. Dlaczego boisz się to zakończyć? Dlaczego zmuszasz się do tego emocjonalnego cierpienia? Czego tak naprawdę się boisz? Oto 3 powody, dlaczego ludzie najczęściej tkwią w toksycznym związku. Historia pewnego nie do końca udanego związku. Marta i Jacek byli ze sobą już trzy lata. Na początku układało im się całkiem nieźle. Mieszkali niedaleko, dlatego spotykali się po kilka razy w tygodniu. Jak to na początku takiego związku bywa, sporo czasu spędzali w łóżku. Jednak teraz już niechętnie wracają do tych wspomnień. Po niecałym roku postanowili ze sobą zamieszkać. Zaczęły się wtedy pierwsze poważne kłótnie. Coraz częściej można było usłyszeć w ich mieszkaniu trzaskanie drzwiami. Jacek był porywczy. Miał do tego stresująca pracę, a negatywne emocje rozładowywał w domu. Kiedy mieszkał sam, jakoś sobie z tym radził. Jednak teraz wszystko było inaczej. Marta zawsze marzyła o tym, aby stworzyć szczęśliwy dom. Nie mogła patrzeć na to, jak Jacek się stacza. Nie rozumiała jego wybuchów złości. Nie rozumiała również tego, że swoje stresy potrafi rozładowywać jedynie w alkoholu. Rozmawiali coraz mniej, bo każda rozmowa prędzej czy później kończyła się jakąś kłótnią. Czasami sami nie wiedzieli, dlaczego znów na siebie wrzeszczą. W ich sypialni pojawiło się coraz więcej chłodu. Jacek był specjalistą od krytykowania wszystkiego, za co tylko wzięła się Marta. Kiedy wpadał w ten swój ponury nastrój, potrafił wypominać jej zdarzenia, o których ona nawet już nie pamiętała. Czuła się winna, że nie potrafi go zadowolić. Czulą się winna, że nie jest dla niego idealna. Jednak zdarzały się też lepsze dni. Kiedy Jacek miał dobry humor, wszystko wyglądało inaczej. Przynosił jej nawet kwiaty. Zabierał ją na romantyczne kolacje. Kiedy jeździli do znajomych, potrafił być duszą towarzystwa, a dodatkowo dbał o nią tak jak za dawnych lat. Czuła się wtedy kochana. To właśnie dlatego była tak bardzo w nim zakochana. To właśnie dlatego nadal wierzyła w to, że tych dobrych momentów będzie coraz więcej. Starała się robić wszystko tak, jak on tego chciał. Jednak to nie wystarczało. Kłótnie, wrzaski i trzaskanie drzwiami tylko się nasilało. Ona jednak nie potrafiła tego zakończyć. Czy wiesz dlaczego? 1. Wiara w lepsze jutro. Osoby, które tkwią w toksycznym związku szczerze wierzą w to, że ich partner się w końcu zmieni. Muszą tylko przeczekać ten najgorszy czas, a później wszystko będzie już dobrze. To przypomina życie z alkoholikiem, który kolejny raz obiecał, że przestanie pić. Jego bliscy zawsze mają nadzieję, że to właśnie na ten moment zmiany czekali. Jednak on znów zaczyna pić i historia się powtarza. Czym dłużej tkwisz w toksycznym związku, tym trudniej Ci się z niego wydostać. Przecież jeżeli poświęciłaś już ten rok, albo pięć lat, to dlaczego nie miałabyś wytrzymać jeszcze trochę? W końcu tyle już poświęciłaś dla tego związku. On na pewno się w końcu zmieni, dasz radę jeszcze trochę poczekać. Przez takie magiczne myślenie sami robimy sobie krzywdę. Uzależniamy się emocjonalnie od osoby, która wyniszcza nas psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. Tkwimy w miejscu licząc na to, że wszystko samo się jakoś ułoży. Stajemy się bierni i potrafimy trwać tak przez lata. Możesz o tym przeczytać również w artykule: Jestem nieszczęśliwa, ale nie mogę go zostawić. Dlaczego ludzie tkwią w toksycznych związkach? Marta szczerze wierzy w to, że Jacek się zmieni. Ma w głowie mętlik. Pamięta początki tego związku, które były przepełnione miłością i namiętnością. Pamięta też te wszystkie dobre momenty, w których Jacek okazywał jej swoje uczucia. Jednak to tylko kropla w morzu jej potrzeb. Jej codzienne życie to ciągły stres i cała masa negatywnych emocji. Jest całkowicie zdana na jego humory. Próbuje mu pomóc, jednak spotyka się to wyłącznie z krytyką. Nadal jednak w głębi serca wierzy, że on może się dla niej zmienić. Wierzy w to, że mogą jeszcze być razem bardzo szczęśliwi. Uzależniła się od niego. On to wie, dlatego przekracza kolejne granice. Ona próbuje walczyć o ten związek, ale nie zdaje sobie sprawy, że nie ma to sensu. Nie potrafi od niego odejść, bo ciągle sobie wmawia, że może go zmienić. Wmawia sobie kłamstwa, które stworzyła ze strachu przed samotnością. 2. Strach przed samotnością. Jestem pewien, że znasz przykłady osób z Twojego najbliższego otoczenia, które nie potrafią żyć samotnie. Przeskakują od związku do związku. Nie pozwalają sobie nawet na chwilę na to, aby spróbować życia w pojedynkę. Takie osoby mają skłonności do tego, aby popełniać wiele razy te same błędy. W wielu przypadkach wracają do związków z przeszłości. Wszystko to jest spowodowane panicznym lękiem przed samotnością. Lęk ten może mieć wiele przyczyn. Może być związany z wychowaniem, albo z doświadczeniami z dzieciństwa. Może też być bagażem wyniesionym z poprzednich związków. Takie osoby nie wiedzą jak mogłyby sobie poradzić w pojedynkę. Mają najczęściej zaniżoną samoocenę. Czują się nieporadne i niesamodzielne. Czują się nie przystosowane do podejmowania ważnych decyzji, bo do tej pory zawsze ktoś te decyzje podejmował za nich. Strach przed samotnością może wynikać z niedojrzałości emocjonalnej. Aby lepiej to zrozumieć, możesz przeczytać artykuł: Zanim nauczysz się kochać innych, naucz się kochać samą siebie. Dowiesz się z niego, że tylko w momencie kiedy poznasz samą siebie, możesz stworzyć naprawdę szczęśliwy związek z drugą osobą. Marta zawsze bała się samotności. Jej pierwszy poważny związek zaczął się późno w porównaniu do osób z jej najbliższego otoczenia. Przy każdym spotkaniu rodzinnym musiała wysłuchiwać żartów na swój temat. Matka lubiła jej wmawiać, że jak dalej będzie się tak zachowywać, to zostanie starą panną. To wszystko wpłynęło na jej późniejsze życie. Kiedy związała się z Jackiem, matka powtarzała jej, że powinna robić wszystko, aby z nim zostać. Mówiła jej również, że każdy mężczyzna ma swoje wady, a kobieta musi to po prostu zaakceptować. Marta wiedziała doskonale co matka miała na myśli, bo doskonale pamięta swój rodzinny dom. Jej ojciec również miał swoje wady, o których starała się już nie pamiętać. Te wszystkie doświadczenia sprawiły, że Marta nie chciała być już sama. Uwierzyła w słowa matki i była pewna, że jeżeli ten związek się rozpadnie, to już na zawsze będzie sama. Nie miała na to siły i odwagi. Wolała żyć w związku, który ja wyniszczał, niż ponownie walczyć z samotnością. Wydawało jej się, że wybiera mniejsze zło. 3. Problem z wyrzutami sumienia. Osoby, które tkwią w toksycznych związkach, boja się samotności. Boją się, że jeżeli nie będą walczyć o ten związek, to już do końca życia będą same, bo nikt więcej nie zechce się z nimi związać. Odnajdują silę do trwania w takiej relacji jedynie w kłamstwach. Wmawiają sobie, że muszą przetrwać najgorszy okres, a później partner się zmieni. Dodatkowo boją się własnych wyrzutów sumienia. Wydaje im się, że jeżeli zakończą ten związek, będą miały później do siebie pretensje, że nie starczyło im siły, aby powalczyć jeszcze przez jakiś czas. Boją się, że nie będą potrafiły sobie wybaczyć do końca życia tego, że zostawiły swojego partnera w takim momencie. Marta robiła dokładnie to samo. Wmawiała sobie, że nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby po jej odejściu Jacek całkowicie wpadł w alkoholizm. Nie chciała go zostawiać bo uważała, że w głębi serca jest on dobrym i troskliwym facetem, który tak wiele dla niej zrobił. Czuła się winna na samą myśl o odejściu. Kiedy miała gorsze dni, często myślała o tym, aby zakończyć ten związek. Kilka razy nawet zastanawiała się nad tym, czy mogłaby się wprowadzić do siostry. Jednak te myśli powodowały u niej moralnego kaca i później starała się jeszcze mocniej. Próbowała mu wynagrodzić swoje zwątpienie i płaciła za to emocjami. Wierzyła, że jakby teraz odeszła, to w przyszłości by tego żałowała. W ten sposób utknęła w związku, który może doprowadzić ją do kresu wytrzymałości. W ten sposób zaczęła wmawiać sobie coraz więcej kłamstw, aby odnaleźć w sobie jeszcze trochę siły. Jednak czy jej związek będzie trwał wiecznie? Czy naprawdę będzie w stanie to wytrzymać? Paraliżujący lęk przed odejściem. Niestety wiele osób tkwi w takich relacjach. Osoby te boją się zazwyczaj tych trzech rzeczy, które starałem Ci się tu dokładnie opisać. Boją się samotności i wyrzutów sumienia. Boją się też zmierzyć z prawdą i dlatego tak łatwo okłamują siebie wierząc, że ich partner się zmieni. Życie w takim związku to ciągła presja. Jest to wyniszczające zarówno dla ciała jak i dla psychiki. Takie związki są niczym tortury skierowane w Twój najczulszy punkt. Trudno się z takich relacji wydostać, a osobom którym się to udało, mają trudności aby się później pozbierać. Toksyczne związki dewastują naszą psychikę i pozostawiają w niej trwały ślad. Zastanów się dobrze, czy przypadkiem nie popełniasz jednego z tych błędów. Zastanów się, czy ktoś z Twoich bliskich nie utknął w takiej toksycznej relacji. Może już dawno powinnaś to dostrzec i wyciągnąć w kierunku tej osoby pomocną dłoń? Tkwienie w takich relacjach może człowieka wykończyć emocjonalnie. Warto mieć tego świadomość. Warto w końcu coś z tym zrobić… Pozdrawiam, Patryk Wójcik – psycholog. Zapraszam Cię również na mojego Facebooka: Psychologia, związki i rozwój osobisty. Więcej inspiracji możesz znaleźć również na moim nowym blogu, który prowadzę wspólnie z Żoną. Koniecznie musisz go odwiedzić: Szpilki przy kasie. Potrzebujesz wsparcia? Umów się na BEZPŁATNĄ KONSULTACJĘ
Przemoc fizyczna i psychiczna wobec kobiet jest zjawiskiem niezwykle złożonym. Bita czy poniżana partnerka latami stara się ratować związek, usprawiedliwia zachowania mężczyzny, nawet przed samą Niekiedy zachodzimy w głowę i pytamy: „Dlaczego ona go nie zostawi? Powinna dawno temu od niego odejść, sama jest sobie winna”. Jednak wewnątrz systemu sytuacja nie jest taka prosta i oczywista. Osoba będąca agresorem stosuje bardzo wyrafinowane techniki manipulacyjne, aby związek trwał i to na starych zasadach. Leonora E. Walker opisała specyficzny dla tego zjawiska cykl, tak zwany „cykl przemocy”, składający się z powtarzających się faz. Na początku związku wszystko jest pięknie. Kobieta żywi nadzieję, że z tym wybrankiem stworzy szczęśliwą rodzinę. Nawet jeśli pojawiają się momenty, w których zapala się czerwone światło, bardzo często są one ignorowane. Przychodzi jednak moment (faza I), w którym sprawca staje się coraz bardziej drażliwy, irytuje go każdy drobiazg i niemal szuka pretekstu do kłótni. Dochodzi do agresji fizycznej czy psychicznej ze strony sprawcy, a awantury są na porządku dziennym. Kobieta miewa w takich momentach różne objawy somatyczne, których przyczyną jest lęk. Stara się omijać partnera, robić wszystko tak, aby nie znalazł on sobie powodów do gniewu, jednak nie na wiele to się zdaje. Żyje w napięciu tak trudnym do zniesienia, że niekiedy sama prowokuje kłótnie, aby już „było po wszystkim”. Z biegiem czasu agresywność sprawcy nabierają na sile (faza II). Kobieta doświadcza wielu ran fizycznych i psychicznych, czuje się zagrożona i towarzyszą jej emocje, takie jak: wstyd, złość, bezradność. Podejmuje decyzję o odejściu i zakończeniu związku. Sprawca przemocy wyczuwa te momenty i diametralnie zmienia swoje postępowanie (faza III). Łagodnieje, przeprasza, przynosi kwiaty, obiecuje, że „to był ostatni raz”. Okazuje czułość i troskę, której przerażona kobieta tak bardzo potrzebowała. Wszystko wygląda jak w czasach, gdy się poznali i doświadczali motyli w brzuchu. Mężczyźnie udaje się przekonać swoją ofiarę, że marzenia o spokojnym związku jeszcze się spełnią, zwłaszcza jeśli są między nimi dzieci. Miodowy miesiąc jednak szybko się kończy i zaczyna narastać napięcie… tak koło się zamyka. Im więcej razy cykl przemocy się powtórzy, tym mniejsza szansa na uwolnienie się kobiety od swojego sprawcy. Z biegiem czasu zmienia się poczucie tożsamości ofiary. Obraz świata i własnej osoby, na których budowała swoje życie ulega zachwianiu. Zaczyna coraz bardziej wierzyć w słowa oprawcy, o tym, że jest beznadziejna, do niczego, winna jego złości czy, że bez niego sobie nie poradzi. Pod wpływem tego procesu, przestaje się bronić, przyjmuje swój los, izoluje się od otoczenia. Pomysły o odejściu przestają się pojawiać, bo przecież: „naprawdę jestem nikim i nie poradzę sobie w życiu”. Jest przekonana, że ludzkie traktowanie zwyczajnie jej się nie należy, zapomina o własnej godności. Bardzo ważne jest, aby pomóc maltretowanej kobiecie wyjść z toksycznego związku szybko. Jeśli jesteśmy świadkami niepokojących zachowań, nie udawajmy, że nas to nie dotyczy. ‚ Czas odgrywa tu ważną rolę – gdy pomoc przyjdzie za późno, „zrujnowana psychicznie kobieta” nie przyjmie jej- z poczucia bezwartościowości, przekonania o swojej słabości i braku siły do walki o siebie. Czasem w akcie desperacji kobieta zdoła targnąć się na własne życie lub na życie partnera. Anna Stembalska, psycholog, terapeuta, specjalista diagnozy psychologicznej przemoc
Jestem 20 lat po slubie,na poczatku bylo chyba jak u wszystkich -bylo 3 dzieci najmlodsze ma 11 domek ktory przepisali nam tesciowie,powoli zylismy raz lepiej raz jakims czasie ja coraz czesciej zaczolem zagladac do kieliszka,ale zaznaczam ze nigdy po alkoholu nie bylem agresywny-co tez potwierdza zawsze 3 lata temu,calkiem przypadkiemzona wyjechala za granicena krotki sie jednak ze moze miec prace na dluzszu okresna legalu-podjelismy decyzje ze zostanie na jakis czas,staniemy na nogi czas minie i poczatku malzenstwa mam stala prace,zreszta do roku przed wyjazdem zony zaczolem pic juz codzien,lecz nie upijajac sie do spodu -ale zawsze na wyjezdaie zony zostalem z dziecmi, praca,tesciowa=ktora jest nie zastapiona i swietna=i otrzywiscie z alkoholem!Zaczolem sie leczyc i udalo sie od 2 lat jestem alkoholikiem nie w tym czasie prayjezdza do domu na choinkowe swieta i wakacje jest w domu okolo 5 miesiecy w wyjazdu zony zrobilismy remonty,ja staram sie byc jak najlepszy dla dzieci-dbam o dom-zona samaprztznaje ze bardzo sie staram i sie zmienilem,bylo fajnie mimo tu po ktorejs rozmowie na skypie nie rozlaczylem sie i zona tez, nie wiedzac o tym -poprostu przypadek?!!Ito co uslyszalemw jej rozmowie przez telefon ze znajomym,normalny szok,obled,koszmar!!!Napisalem jej ze slyszalem rozmowei zona przyznala sie ze sie - nie nie klotnie tylko rozmowy zreszta do tej pory sie nie wrocila na urlop,romowa na wyjezdziewe dwoje,byleby nie przy dzieciach i nie w powiedziala ze nie wie dlaczego sie tak stalo i ze zalujei ze juz nigdy--ze i tak tego nie wybaczylemi jakos to tlumaczylem sam sobie ze ja pilem,ona nie miala ciepla,czulosci byla samotna i oddalilismy sie od kochalem ja i kocham byla dla mnie wszystkim,ona tez mowila ze kocha i ze bedzie dobrze ze nigdy powrocie do domu staralismy sie normalnie zyc,poswiecalismy sobie i dzieciom wiecej czasu -jakies krotkie klotni wypominania normalna chcialem zapomniec-chcialem by to byl tylko zly sen i w to wierzylem,tak ja ze tez jak pilem to ja ranilem nie dalem jej ciepla uczucia sam nie wiem czego jeszcze- tez mi powiedziala ze sobie nie raz poplakala jak pilem i bylo jej ciezko i przyznaje jej urlopu i wyjazd do pracy bo umowa,przed wyjazdem przyzekala dala slowo i mialo byc tylko lepiej!!!Wybaczylem i wierzylem w jej wyjezdzie znowu odezwal sie dobry i znowu jej udowodnilem ze robi to co wczesniej-NIE nowa bol,cierpienie rozczarowanie-nie da sie tego opisac tak boli,normalnie rozmow powiedziala mi wprost ze mnie nie kocha i nie kocha nikogo innego ale nie jestem jej chce rozwodukocha dzieci ichce miec rodzine,ze chce byc czscesliwaw ztciu=dla mnie to chore=Ma prztjechac i czeka nas znowu trudny temat i jakies decyzje sam nie wiem ze ja kochammimo wszystko,ale ile razymozna wybaczac i cierpiec-ale chyba powoli trace do niej uczucie i milosc,sam nie wiem jak to nazwac -obojetnosc to co bylo we mnie do niej chyba jedno boje sie o dzieci,tak strasznie je kochami dla nich zrobilbym wszystko,by byly szczesliwe i mialy normalna mowize mamy szanse i ze moze byc jeszcze wszystko dobrze i ze to realne,ze potrzeba nam czasu -a wiem tylko ze narazie nie jestem jej do kraju nie ma mowy narazie tylko urlopy i nie dlugo dluzszy nie wiem mimo ze ja kocham chce ja zostawic dostac rozwod i tez jeszcze byc szczesliwy w zyciu bez kobiety ale szczesliwy-a nie kolejne rozczarowania bol i tego ze jestesmy skazani na siebie,wspolny dom i mieszkanie w nim, mam jakies odczucie ze bylbym wolny i nie zwiazany z by mi lzej,a ona nie wtedy robi co chce i tak mnie nie kocha,a nie znowu obietnice ,slowo a potem to ze potrzebujamy czasu by bylo jak dawniej ile i do kiedy,jak sie wybawi i stwierdzi ze moze sie ustatkowac bo juz wiek nie ten czy cos w tym rodzaju!Nie ufam jej juz i ne chce byc chyba z kims,kto chce miec tu rodzine,dzieci i meza a tamgdzies na wyjazdach chyba sienie da zyc i funkcjonowac w ciaglej udrecei bolu i jej klamstwach i vhyba tylko dla dzici sie powstrzymuje,bo chce by mialy rodzine o ile to mozna nazwac normalna czy to warte takiego cierpienia i niedlugim czasie ma zjadz na okolo 6 miesiecy. Czy jej wybaczyc kolejny raz i znowu wierzy i zyc nadzieja do nastepnego razu- nie wiem co musizlaby zrobic bym jej dalej ciagnac ten chory zwiazek tylko dla dzieci i jak glupiec wierzycze moze sie zmieni,ze naprawde potrzeba dlugo ma ten dlugi zjazd czy warto znowu wtbaczyc,czy to ma jakis sens-jestem na rozdrozui nie wiem co JEST LEPSZE by byla szczesliwa ,ale ja tez mam do tego prawo,do tej pory jestem jej wierny=moze glupi ale wierny=.CO MAM ROBIC JAKA DROGE WYBRAC,CZY DAC JEJ KOLEJNA SZANSE,CZY WIERZYC ZE SIE ZMIENI,NIEC NADZIEJE CZY CIERPIEC NADAL DLA TAKIE TRUDNE I TAK STEASZNIE BOLI --COOOOOOOOOOOO DALEJJJJJJJJJJJJ ????????? Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. Copyright © 2007-2021 39322 Unikalnych wizyt Powered by PHP-Fusion© 2003-2017 Portal zgadza się na powielanie tre¶ci w innych serwisach, pod warunkiem umieszczenia pod każdym skopiowanym tekstem następuj±cej informacji wraz z linkiem : Tekst pochodzi z portalu
Myślę, że każdy z nas ma czasem taki moment, by spojrzeć na swoje życie z dystansem, najlepiej z pozycji obserwatora, tak by rozliczyć się z przeszłością, żyć teraźniejszością i z nadzieją patrzeć w człowiek wyrasta w „zdrowej rodzinie”, taki pogląd nie wymaga specjalnego przygotowania, dzieje się to raczej automatycznie, natomiast kiedy z bagażem przykrych doświadczeń wychodzimy z domu rodzinnego, do tego żyjemy w związku, który nas niszczy od środka, to spojrzeć sobie w oczy wymaga wiele odwagi. Choć bardzo byśmy chciały powiedzieć do siebie „wszystko jest w porządku”, nie zawsze jest to możliwe, często uwikłane w sytuacje bez wyjścia, z brakiem odwagi, by prosić o pomoc czy niezrozumienie wśród otoczenia powoduje, że stoimy w miejscu, udając przed samą sobą, że przecież to nie może być prawda, że tylko mnie się wydaję, jestem przewrażliwiona, zmęczona – wymówek jest milion. Potem jest jeszcze trudniej: dochodzą awantury, wyzwiska, pierwsze uderzenie w policzek, obawa i lęk. Jednak rzeczywistość jest inna i nie chce odmienić się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, codziennie dźwigamy bagaż często ponad nasze siły nie widząc końca tej wędrówki. Żyjąc w takim związku, jesteśmy jak na polu minowym – nie wiadomo, z której strony nastąpi wybuch. Tak właśnie wygląda życie z alkoholikiem. Chciałabym się skupić na rodzinach, w których osobą nadużywającą alkohol jest mąż, partner, ponieważ takich rodzin jest zdecydowana większość. Dziś czynny alkoholik to nie kloszard bez grosza, a często bardzo elegancki i przystojny mężczyzna, co więcej człowiek o wielu talentach – jest tylko mały problem, nie potrafi powstrzymać się od picia alkoholu, nie chodzi tu o picie jedynie mocnych trunków np. wódki czy wina, piwo – powszechnie akceptowane – jest tak samo groźne. Mogłoby się wydawać, że przecież ja jestem w stanie rozróżnić człowieka, który ma problem z alkoholem, od tego, który go nie ma. Niestety w praktyce nie jest to takie proste i oczywiste, ponieważ alkoholik to człowiek o wielu twarzach i świetnie potrafi wykreować swój obraz na takiego, jakiego chce, byś go zobaczyła. Sprostowaniem należy się stwierdzenie, że nie każdy pijacy człowiek jest alkoholikiem, uważam, że alkohol jest dla ludzi, ale dla ludzi zdrowych – mój mąż jest chory, więc nie powinien pić alkoholu. Jeśli chodzi o etapy picia alkoholu, tj. kiedy występuje nadużywanie alkoholu, a kiedy występuję picie szkodliwe itd. ten temat zostawię specjalistom – ja nim nie jestem. Jestem kobietą taką jak Ty, której przyszło się mierzyć z tym problemem. Udało mi się przebrnąć przez swoje najtrudniejsze chwile, zachować rodzinę i odzyskać siebie. Wyciągnęłam wnioski i chcę przekazać je Tobie, byś i Ty postanowiła zawalczyć o swoje spokojne jutro, nie uciekając, udając „że to przecież nie mój problem”, być może poprzez swoje działania Twoja rodzina pozostanie w komplecie, a jeśli to się nie uda, to będziesz mogła powiedzieć: „zrobiłam wszystko, co mogłam, byśmy byli razem”. Przerażającym dla mnie faktem było słuchać dziecka dorastającego w domu z problemem alkoholowym, które miało pełno złości i pretensji do mamy, że nic nie zrobiła. Dzieci podświadomie czują, że ojciec alkoholik jest chory. Nie mamy takiej mocy, by samodzielnie ratować i uzdrawiać rodzinę, ale kiedy zrozumiesz, że Twoje działania w związku też nie zawsze były fair – były efektem frustracji, strachu, to mając tę wiedzę, możesz je zmienić, a Twoje życie będzie przybierało inny kształt. Dla mnie konfrontacja z tym problemem jest o tyle trudniejsza, że jestem wierzącą osobą, dla której rodzina jest wielką wartością. Z jednej strony chciałam być pokorną żoną i matką, a z drugiej nie chciałam, by mnie krzywdzono – nie zawsze to szło w parze. Kiedy uczyłam się, jak postępować z chorym na alkoholizm człowiekiem, wielokrotnie musiałam zweryfikować swoje poglądy. Jedno, co mnie nie opuszczało, to nadzieja i w głębi serca myśl, że ojciec bardzo mi kibicuje w tych moich trudnych chwilach, jest przy mnie szczególnie blisko. Dziś łatwo jest powiedzieć: „zostaw go”, szczególnie osobie, która patrzy z boku, uwierz mi, rozstanie nie rozwiązuje problemu, a jeśli na świecie pojawiły się dzieci, to czy tego chcesz czy nie, Twój partner, mąż do końca życie będzie ich ojcem. Wiem, że są sytuacje, w których rozwód jest jedyną drogą, ale może czasem warto spróbować jeszcze jeden raz – rozmawiałam z wieloma kobietami na ten temat i wiele z nich żałuje swoich pochopnych decyzji o rozwodzie. Sama wielokrotnie chciałam zakończyć swoje małżeństwo, jednak cały czas miałam wrażenie, że nie wykorzystałam wszystkich możliwych dróg, by go ratować i dziś cieszę się, że wciąż jestem żoną tego samego mężczyzny. Całego mojego 32-letniego życia nie da opisać się w tym jednym artykule, dlatego z korzyścią dla wszystkich będzie, kiedy rozłożę je na poszczególne etapy, byśmy razem mogły wędrować i uczyć się. Dla Ciebie być może będzie to nowe spojrzenie na swoje życie, w moich słowach odnajdziesz część siebie albo zobaczysz podobieństwo, dla mnie ostateczne rozliczenie się z przeszłością. Jeśli po przeczytaniu tych materiałów choć jedna istota będzie chciała zawalczyć o swoje małżeństwo, to będzie to wynagrodzeniem mojego trudu powrotu pamięcią do tamtych chwil. Napisz mi, czy chcesz przejść ze mną tę drogę? Jedna z Was, Joanna
żyć z alkoholikiem czy odejsc